Dawno mnie tu nie było, mój pamiętnik, a czuję się tak obco.
Co u mnie? Co się ze mną działo? Gdzie ja byłam?
Tyłam...
W skrócie przed obozem nie udało mi się zrzucić wagi, planowałam na obozie. Szło dobrze do momentu wędrówek, na których mnóstwo spalałam, mało jadłam, więc słabłam. Kadra ostro pilnowała żebym jadła co najmniej 4 kanapki na śniadanie i kolację oraz wielki obiad. Zaczęłam zatracać postanowienia i bycie motylkiem... Potem babcia, wiadomo jak jest. 3 klasa gimnazjum, stres zajadam kaloriami. Waga świetnie mi pokazała co się dzieje. 55,2 kg. Zniknęły kości obojczykowe. Żeber dawno nie widziałam. Thigh gap - hahah, co to? Spasłam się. Po prostu
Mam nowe postanowienie. Do balu 44 kg. Bal = 17 czerwca 225 dni. W takim czasie można schudnąć i przytyć z 10 razy ... Ja mam zamiar raz a dobrze!
Dzisiaj (uprzedzam załamka!):
Kanapka z serem - 200 kcal
Wafle ryżowe - 200 kcal
Lasagne - 500 kcal
Jagodzianka - 300 kcal
Łącznie 1200 kcal. Może być, ale muszę się pilnować. Ten tydzień po prostu się przyzwyczajam do powrócenia do diety. Limit 1200-1300, 300 brzuszków, 30 przysiadów. Od dwóch dni trzymam się, ale to nie ma sensu bez was moje Kruszynki <3
Cieszę się, że jestem częścią was i mam nadzieję, że przyjmiecie mnie spowrotem pod swe skrzydełka.
Trzymajcie się chudziutko
Kantee
Ps. Jak dobrze wrócić do rodzinnych stron ...
Kochana schudniesz i to szybciutko nie martw się. Bilans piękny ,musisz być tylko wytrwała :* Powodzenia ! Trzymaj się CHUDO<3
OdpowiedzUsuńTrzymaj się i nie poddawaj! To czy ci się uda zależy od ciebie!
OdpowiedzUsuń